Menu Zamknij

W Gdańsku represje wobec nauczycieli po nagonce prorządowej gazety. Powtòrka wydarzeń w Białymstoku?

Do poważnego ataku na wolność słowa doszło w Gdańsku, gdzie władze miasta, w osobie wiceprezydenta Piotra Kowalczyka represjonują środowisko nauczycielskie z powodu poglądòw politycznych i obyczajowych. Robią to po naciskach jednej z gazet, ktòra od kilku lat usiłuje nieformalnie wpływać na zachowanie rządzącej ekipy politycznej.

Sprawa zaczęła się w czasie tzw. Parady Ròwności, zorganizowanej przez środowiska lewicowe, ktòra przeszła ulicami Gdańska w dniu 30 maja. Spotkała się ona z protestami pozostałych mieszkańcòw, ktòrzy zorganizowali kontrmarsz – kilka osòb usiadło na jezdni, usiłując zablokować „paradę”, w taki sam sposòb, w jaki kilka lat temu Gazeta Wyborcza organizowała blokady Marszu Niepodległości w Warszawie. Wśròd osòb tych znalazła się Anna Kołakowska, nauczycielka historii w szkole podstawowej nr 65 w Gdańsku i zarazem radna opozycyjnego PiS..

Następnego dnia w prorządowej Gazecie Wyborczej ukazał się napastliwy artykuł wzywający do ukarania nauczycielki – gazecie tej, znanej z nietolerancji wobec osòb o innych poglądach, nauczycielka i radna PiS podpadła już wcześniej, ponieważ w czasie posiedzenia Rady Miasta sprzeciwiła się nadaniu jej szkole imienia Tadeusza Mazowieckiego, gdy wypłynęły na światło dzienne niezbyt pozytywne informacje o fragmentach życia tego bohatera Solidarności i pierwszego premiera po upadku PRL.

Anna Kołakowska relacjonuje: – Dziennikarka „Wyborczej” zadzwoniła do mojej dyrektorki ze szkoły i zaczęła o mnie wypytywać. Pani dyrektor stanowczo opowiedziała się po mojej stronie. Po tym była parada homoseksualistów, w której wzięłam udział i ją blokowałam. Miałam tam wystąpienie, o które poprosili mnie organizatorzy. Panią z „Gazety Wyborczej” bardzo rozdrażniła moja bluza z napisem „Lepiej być martwym niż czerwonym”, który odzwierciedla wielopokoleniowy etos mojej rodziny. Cała ta sprawa jest nagonką na mnie, jako na radną PiS-u. Robiono to też wcześniej, gdy władze miasta składały kwiaty na cmentarzu żołnierzy radzieckich, choć było to w dniu wywózki do Moskwy przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Wtedy już „Wyborcza” robiła raban gdy protestowałam – dodaje Kołakowska.

W środę, 3 czerwca zdarzenia przybrały obròt znacznie bardziej poważny.

Dyrektorka szkoły, w ktòrej uczy Anna Kołakowska, pani Jolanta Kwiatkowska-Reichel, została wezwana „na dywanik” przez wiceprezydenta Kowalczyka. Powodem wezwania miała być wypowiedź, jakiej udzieliła lokalnej „Gazecie Wyborczej”. Dyrektorka stwierdziła, że nie zamierza zwalniać Anny Kołakowskiej z pracy za jej protest przeciwko Paradzie Równości, gdyż ma inne sprawy na głowie i nie dotarła do niej żadna informacja, jakoby Kołakowskiej zostały postawione jakieś zarzuty.

Przedstawiciel władz miasta nie wyjaśnił, na podstawie jakiego prawa wezwał dyrektor Kwiatkowską-Reichel. Opisała ona opozycyjnej gazecie rozmowę tak:

– Wiceprezydent namawiał mnie podczas rozmowy do złamania prawa, nie mogę zwolnić nikogo tylko na podstawie jakichś doniesień medialnych, Anna Kołakowska nie została wtedy nawet zatrzymana – podkreśla Kwiatkowska w rozmowie z nami, oburzona zachowaniem wiceprezydenta miasta.  –  Wiceprezydent podniesionym tonem wypytywał mnie o różne niezwiązane z powodem wezwania szczegóły, m.in. pytał się, o której przychodzę codziennie do szkoły, za co się modlę, jakie jest moje zdanie na temat Mazowieckiego czy obchodów rzekomego „wyzwalania” Gdańska przez Sowietów, krzyczał na mnie, twierdząc, że sieję nienawiść relacjonuje zbulwersowana butą wiceprezydenta, przypominającą najgorsze czasu PRL, dyrektor Kwiatkowska.

W tym samym czasie w obronie protestujących przeciwko paradzie wystąpił podczas czwartkowej procesji Bożego Ciała arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek Głódż.

Rzecznik UM Antoni Pawlak zapowiedział, że dyrektorka szkoły oraz broniona przez nią nauczycielka zostaną zwolnione z powodu… naruszenia karty nauczyciela.

Jeśli tak się stanie, ta bulwersująca sprawa stanie się kolejnym naruszeniem wolności słowa i sumienia w wykonaniu obecnej ekipy rządzącej, odmieniającej ww wszystkich przypadkach słowo „wolność”, a de facto wrogiej wszelkiemu pluralizmowi, wolności słowa i demokracji.

Podobne zdarzenia rozegrały się w ubiegłym roku w Białymstoku, gdy ta sama związana ściśle z obecną władzą Gazeta Wyborcza zaatakowała i doprowadziła do zwolnienia z pracy wojewódzkiego konserwatora zabytków na Podlasiu, Zofię Cybulko, po tym, gdy wzięła ona udział w proteście przeciw obrażającemu katolikòw spektaklu „Golgota picnic”. Pisaliśmy o tym tutaj.
Źròdło:
http://telewizjarepublika.pl/nie-chciala-zwolnic-anny-kolakowskiej-sama-straci-prace-quotwiceprezydent-namawial-mnie-do-zlamania-prawaquot,20481.html

 

5.06.2015 (gm)

Zespół Monitoringu Wolności Słowa